Oto efekt moich pionierskich ( no prawie ;) ) prób krawieckich:
Letnia, bawełniana tuniczka dla mojej Pszczoły. Uszyta wg kwietniowej Burdy, model 141. Trochę ręcznie, trochę na maszynie. Ma kilka felerów, ale ogólnie jestem zadowolona :)
Dawno temu, ( a jak dawno, nie powiem ;) ) próbowałam coś tam szyć. Było kilka podejść, spódnica i sukienka na tzw "po domu" i ... Skończyło się tym, że moją nowiutką, kupioną wtedy na raty maszynę, sprezentowałam bez żalu bratowej, a sama pogodziłam się z faktem, że szycie to coś, czego zwyczajnie nie potrafię robić ... Nadal niepojęte jest dla mnie, jakim cudem wprawnym szwaczkom udaje się zszyć 2 warstwy dokładnie po zaplanowanej linii bez fastrygi, spinając całość szpilkami, albo nawet i bez tego... U mnie wygląda to tak: narysować linie szwów, spiąć szpilkami, solidnie sfastrygować, pod maszynę i wolniuuuutko do przodu. A prosta linia szwu.... czy to w ogóle możliwe ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz