Niestety to już koniec szaleństwa w tonacji white & navy - przynajmniej do czasu kolejnych zakupów szmatkowych.
Nie wiem czy to powszechne zjawisko, ale zauważyłam u siebie pewną prawidłowość. Gdy kupię tkaniny, muszą one najpierw poleżeć sobie na półce, dojrzeć do przetworzenia i nacieszyć oko :) Za to pojawienie się nowości w moich skromnych zapasach powoduje potrzebę natychmiastowego zagospodarowania dawniejszych zakupów. I tak teraz np "wykończyłam" granaty i "czyszczę" flanele, a staż półkowy zaliczają fiolety;)
I ta przecudnej urody fantastyczna poduszka jest uszyta ręcznie? Ja też chce tak umieć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:) I życzę wielu fantastycznych pomysłów!
Kasia
Uwielbiam takie kolorki! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń