W porywie szczęścia będącego skutkiem ukończenia fioletowego topu oraz syndromu "pustej maszyny" zabrałam się za pikowanie jednego z moich flanelowych pledzików:
Pikowane dużymi ściegami, grubą nicią - pledzik wychodzi fantastycznie mięciutki.
Uwielbiam pikować :)
I ten lekko pofalowany szew! Nie do zrobienia na maszynie ;) Wbrew pozorom nie naciągałam za bardzo nitki i nie marszczyłam całości - ku mojej radości to tak samo wychodzi ;)
Żeby jeszcze tylko czas się rozciągał jak guma ...
czwartek, 24 maja 2012
wtorek, 22 maja 2012
Fiolety ...
Znów dwa miesiące... Wszystko przez to, że ostatnio zupełnie nie mam czasu na szycie. A na pikowanie tym bardziej ;)
Oto moje ostatnie dzieło, na razie tylko top - prosto spod igły:
Jak widać przechodzę "fazę" fioletów;)
To bardzo prosty technicznie projekt, choć dla mnie wyzwanie ze względu na kolorystykę. Po raz pierwszy wykorzystałam tyle różnych odcieni w jednej pracy i miałam sporo zabawy z dopasowywaniem bloków. Działałam totalnie po omacku, bez planu i spontanicznie, ale jestem zadowolona :)
Jeszcze nie wiem jak toto wypikować - tyle gładkiej bezszwowej powierzchni aż się prosi o ręczne pikowanie, ale chyba jednak pójdzie w ruch maszyna...
W tej chwili największy kłopot sprawia mi przenoszenie wzorów na tkaninę - niby proste, ale jak dla mnie bez szablonu ani rusz. Kredki do znaczenia są zazwyczaj za twarde i nic nie widać, znikający pisak znika za szybko. Najlepszy, jak do tej pory, okazał się zwykły miękki ołówek, ale istnieje ryzyko że może nie zejść w praniu...
No nic - będę się martwić jak przyjdzie do pikowania, na razie top wędruje do poczekalni ;)
Oto moje ostatnie dzieło, na razie tylko top - prosto spod igły:
Jak widać przechodzę "fazę" fioletów;)
To bardzo prosty technicznie projekt, choć dla mnie wyzwanie ze względu na kolorystykę. Po raz pierwszy wykorzystałam tyle różnych odcieni w jednej pracy i miałam sporo zabawy z dopasowywaniem bloków. Działałam totalnie po omacku, bez planu i spontanicznie, ale jestem zadowolona :)
Jeszcze nie wiem jak toto wypikować - tyle gładkiej bezszwowej powierzchni aż się prosi o ręczne pikowanie, ale chyba jednak pójdzie w ruch maszyna...
W tej chwili największy kłopot sprawia mi przenoszenie wzorów na tkaninę - niby proste, ale jak dla mnie bez szablonu ani rusz. Kredki do znaczenia są zazwyczaj za twarde i nic nie widać, znikający pisak znika za szybko. Najlepszy, jak do tej pory, okazał się zwykły miękki ołówek, ale istnieje ryzyko że może nie zejść w praniu...
No nic - będę się martwić jak przyjdzie do pikowania, na razie top wędruje do poczekalni ;)